Wywiady

Rafał Sosnowski: Żeglarstwo uczy hartu ducha i cierpliwości [WYWIAD]

„Tak w żeglarstwie, jak i w biznesie trzeba mieć zdolność do podejmowania ograniczonego ryzyka”. O szerokich wodach, współpracy i rywalizacji, a także nadchodzącym 30-leciu firmy, rozmawiamy z Rafałem Sosnowskim, Prezesem Zarządu SOSNOWSKI Sp. z o.o. sp. k.

Fot. nadesłane

Jak zrodziła się w Panu pasja do wody, wiatru i żagla?

Pasja zrodziła się we mnie 43 lata temu na Kaszubach, podczas obozu żeglarskiego na omegach. Zapragnąłem wówczas zrobić kurs żeglarza, następnie sternika, a po czasie także sternika morskiego. Pierwsze rejsy odbyłem po Morzu Bałtyckim, na kolejne – już po wodach ciepłych – zabrałem rodzinę i przyjaciół. Tak spędzamy czas do dziś. Mając stopień kapitana, mogę swobodnie pływać po wszystkich akwenach świata, praktycznie dowolną jednostką.

Dlaczego wybrał Pan akurat żagle?

To dla mnie możliwość spędzenia czasu bliżej natury: wiatr napędzający jacht, wokół woda, brak hałasującego silnika… i ta cudowna cisza.

Czym więc jest dla Pana żeglarstwo?

To przyjemność spędzania czasu wolnego, całkowity relaks z resetem, oderwaniem od codziennych obowiązków, problemów i tematów niecierpiących zwłoki. Jak człowiek znajduje się na środku Bałtyku bez dostępu do internetu i bez zasięgu telefonu komórkowego, często w trudnych warunkach, to liczy się tylko tu i teraz, no, może jeszcze najbliższe godziny, aby przewidzieć zmiany pogody, siłę i kierunek wiatru. Żeglarstwo to również hobby. Bardzo lubię spędzać czas majsterkując przy jachcie, coś modyfikując lub poprawiając. Myślę, że każdy, kto ma swoje ukochane hobby, potrafi się jemu poświęcić i być szczęśliwszym.

Kocham swoją pracę i to, co robię, ale nie samą pracą człowiek żyje. Bardzo się ciszę, gdy możemy całą rodziną spędzać wspólnie czas na jachcie, przemieszczając się z miejsca na miejsce. Uwierzcie mi, że każdy zakątek świata widziany od strony wody jest jeszcze piękniejszy.

Gdzie Pan żegluje?

W okresie naszego lata głównie Bałtyk, ale też dość często rejon Morza Śródziemnego. Równie doskonale żegluje moja żona. Pływając wspólnie, wybieramy nasze ulubione rejony. Jakiś czas temu zauroczyła nas Szwecja – swoimi szkierami i kanałem Gotta. To trudny nawigacyjnie rejon, ale pełen uroczych zatoczek, wysepek, saun dla użytku żeglarzy w każdym zakątku. To wszystko sprawia, że z pewnością tam jeszcze wrócimy.

Kilka razy byliśmy także w Grecji. To kraj wielu pięknych miejsc i wspaniałej pogody. Jednak niech on  nie zwiedzie niedoświadczonych. Na greckich wodach potrafi silnie powiać i zaskoczyć spora fala. Warty polecenia jest m.in. rejon Cyklad.

Fot. nadesłane

Jako zapalone wilki morskie byliśmy także z żoną na Karaibach. To zupełnie inne żeglowanie, inny rejon. Zawsze piękne słońce i wiatry pasatowe wiejące prawie bez przerwy. Przed nami jest jeszcze mnóstwo portów i zatok do zobaczenia. Lista „to visit” jest długa.

Jak często poświęca się Pan pasji? Ile czasu spędza Pan na wodzie?

Z uwagi na naszą lokalizację – do morza i mariny mamy kilkanaście minut drogi, możliwości żeglowania są ogromne. Możemy robić to w zasadzie bez ograniczeń. Jesteśmy członkami Yacht Clubu Sopot YCS, gdzie do dyspozycji mamy wiele jednostek, w tym mniejsze, jak np. Delphia24. Jeżeli nie płyniemy w dłuższy rejs, staramy się schodzić na wodę w weekendy lub popołudnia, pływając po Zatoce Gdańskiej. Dla chcącego to nic trudnego! Gdyby nie praca i obowiązki rodzinne, prawdopodobnie nie schodziłbym z pokładu! Dziś wiem, co będę robił, gdy przejdę na emeryturę. W YCS już dziś planujemy przyszły rok i wydarzenia, w których chcielibyśmy wziąć udział.

Dodaj komentarz