Jej budowę rozpoczął 25 lat temu. Imponująca makieta mierzy dziś 4 x 2 metry, ma dwa poziomy i 50 pojazdów trakcyjnych. Michał Bowal, motorniczy MPK Kraków, poświęcił projektowi kilka tysięcy godzin pracy.
Swoją pierwszą makietę Michał zbudował w wieku pięciu lat. Miłość do transportu – kolejowego i tramwajowego – zaszczepił w nim dziadek. Jako mały chłopiec podziwiał z nim pociągi i tramwaje. Starszy pan kupił wnukowi pierwsze modele, wspólnie zrobili także makietę – dużo mniejszą niż tą, którą motorniczy MPK Kraków ma obecnie. Michał sam wykonał całą infrastrukturę sieciową. Elektrowozy wykorzystują prąd z rozpiętej na makiecie sieci trakcyjnej, dzięki czemu mogą bez przeszkód kursować po torach.
Takiego rozwiązania prawdopodobnie na innych makietach nie zastosowano. Tory, rozjazdy, zwrotnice, domy, ludzie, rośliny i zwierzęta – makieta zawiera wszystko to, co zobaczyć możemy w realnym świecie. Twórcę ogranicza tu tylko wyobraźnia. Elementy makiety jej autor stara się budować sam. Jak podkreśla, najtrudniejsze jest to, co najmniejsze, czyli obróbka detali.
–Zdarza się, że część, którą chcę przeszlifować, ma mniej niż milimetr – dodaje Michał. – W tym tworzeniu czasami największą walkę toczę ze swoją cierpliwością. Czasami mam ochotę zrezygnować, gdy sto razy się coś nie uda. Zdarza się, że miesiąc pracy trzeba wyrzucić do śmieci. Jednak w miarę upływu czasu zdobyłem takie doświadczenie w budowie makiety, że błędy zdarzają się coraz rzadziej.
To, czego motorniczy nie wykona sam, kupuje na aukcjach internetowych lub forach modelarskich. Jak mówią jego bliscy – jest wdzięcznym solenizantem. –
Dla Michała najlepszym prezentem są modele – rodzina i przyjaciele wiedzą, co mu sprezentować. Zawsze trafią w sedno – mówi Renata Sędor, partnerka Michała. Liczba modeli pociągów i tramwajów sprawiła, że trzeba było stworzyć w makiecie drugi poziom. Na tym niższym znajduje się tzw. wagonownia, gdzie trafiają pojazdy aktualnie nieeksploatowane. Taboru jest bowiem sporo. Samych pojazdów trakcyjnych – około 50. Wagonów nawet trzy razy tyle.
W dokładnym odwzorowaniu szczegółów pojazdów trakcyjnych pomaga mu druga pasja. Michał, wraz z partnerką, w każde wakacje wybiera zakład związany z naprawą taboru szynowego.
– Zaczęło się od Dni Otwartych jednego z zakładów, w których wzięliśmy udział – mówi Renata Sędor. – Wówczas jednak było bardzo dużo ludzi i nie zobaczyliśmy wszystkiego tak, jak chcieliśmy. Para postanowiłazwiedzać podobne miejsca indywidualnie. Do każdej z instytucji wysyłali pisma z pytaniami o możliwość przyjechania i zobaczenia obiektów zza kulis.
W ten sposób zwiedzili liczne zakłady napraw lokomotyw, zajezdnie tramwajowe oraz fabryki, jak PESA Bydgoszcz czy NEWAG.
– Przedstawiamy się jako pracownicy krakowskiego MPK, którzy są miłośnikami taboru szynowego – dodaje Michał. – Za każdym razem jesteśmy miło zaskakiwani. Nie tylko bramy zakładów są przed nami otwierane, ale także otrzymujemy pamiątkowe gadżety. Wszystko to, co zobaczą, czego się dowiedzą o taborze, Michał odwzorowuje w makiecie.