Mimo ostrzału i śmierci żony, kontynuował ewakuację mieszkańców Ukrainy z rejonów ogarniętych wojną. Jego zaangażowanie docenił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który uhonorował konduktora Anatolija Babichewa nagrodą „Національна легенда України” (Narodowa Legenda Ukrainy).
– Państwo, które szanuje i docenia swoich ludzi, nie może zostać zniszczone – mówił Wołodymyr Zełenski w trakcie niedzielnej uroczystości. – Nasi obywatele, nasi bohaterowie zawsze będą górą – będą nas bronić. Od czasu ogłoszenia niepodległości Ukrainy takich ludzi było wiele. Wraz z wybuchem wojny jest ich jeszcze więcej. Jesteśmy dumni z każdego z osobna – podkreślał.
Anatolij Babichew przez dziewięć dni ewakuował pociągiem mieszkańców Konstantynówki, Charkowa i Kramatorska. W tym samym pociągu, w innym wagonie, pracowała jego żona – Natalia. Zginęła w bombardowaniu składu. Pomimo osobistej tragedii, kolejarz wrócił do służby, by ratować ludzi.
– Żaden z przejazdów, w których uczestniczył Anatolij nie był łatwy – pisze Ukrzaliznytsia. – Połączenie do Łymanu zakończyło się dla kolejarza tragicznie. W nocy z 12 na 13 marca na pokładzie znajdowało się tysiące osób, w tym 100 dzieci. Skład trafił pod ostrzał wroga. W wyniku ataku zginęła m.in. żona Anatolija. Była najbliżej epicentrum. Inna członkini załogi została ranna.
Osobista tragedia nie zatrzymała konduktora. Wykonał on kolejny przejazd z Zaporoża do Iwano-Frankiwska, następnie do Krasnohoriwki, aby pochować żonę. Wrócił, by kontynuować ewakuację pociągiem mieszkańców Irpienia.
– Nie mogłem zostawić tych ludzi, mojego pracodawcy, w takiej sytuacji – mówi Anatolij Babichew. – To moja praca i ktoś musiał ją wykonać.
Jak podkreśla Ukrzaliznytsia, takich kolejowych historii jest mnóstwo – prostych i niesamowitych. Wśród nas żyją kolejarze – legendy, którzy nie uważają swoich czynów za wyjątkowe. Po prostu wykonują swoją pracę.