Motorniczy, który mógł przyczynić się do wypadku tramwaju w Bydgoszczy, poniesie konsekwencje finansowe – informuje Polskie Radio PiK, cytując Piotra Bojara, prezesa MZK Bydgoszcz. Według policji mężczyzna wykonywał manewr skrętu z prędkością większą, niż dopuszczają tego przepisy wewnętrzne. Do wypadku przyczynić się mógł także zły stan torowiska.
Do wypadku z udziałem tramwaju doszło 11 lutego na skrzyżowaniu ul. Gdańskiej i Jagiellońskiej w Bydgoszczy. Pojazd jadący od strony ul. Gdańskiej, zamiast skręcić w lewo wypadł z torów i wjechał między arkady jednej z kamienic.
W momencie zdarzenia tramwajem linii 6 podróżowało około 50 osób. Nikomu nic się nie stało. Na szczęście nie ucierpiała także żadna osoba piesza. Miejsce, gdzie doszło do wypadku, jest uczęszczane przez bydgoszczan. Nieopodal znajduje się bowiem przejście dla pieszych, łączące teren Starego Rynku z ulicą Gdańską.
TVP3 Bydgoszcz dotarło do nagrania z miejskiego monitoringu, na którym widać moment zdarzenia. Zarząd Dróg Miejskiej i Komunikacji Publicznej zaznacza, że przyczyną wypadku mogła być zbyt szybka jazda tramwaju. Potwierdza to także policja.
Zgodnie z przepisami wewnętrznymi, pokonywanie zwrotnic i węzłów rozjazdowych powinno odbywać się przy prędkości nie większej niż 10 km/h. Motorniczy w chwili zdarzenia jechał 19 km/h.
Prezes MZK Bydgoszcz podjął decyzję o konsekwencjach finansowych względem motorniczego. Mężczyzna straci premię.
Bydgoscy policjanci zapowiedzieli złożenie sprawy do sądu. To on określi rolę motorniczego w tym zdarzeniu i zdecyduje o jego ewentualnej winie.