Koleje Czeskie zwróciły uwagę na problem, który dotknął ich tabor w okresie pandemii. Ograniczona kontrola pasażerów, podyktowana względami bezpieczeństwa, oraz odstawienie pociągów na bocznice kolejowe, spowodowało wzrost w pojazdach wandalizmu.
– Sytuacja wygląda różnie, w zależności od części kraju, w której się znajdujemy – mówi Gabriela Novotná, rzeczniczka kolei czeskich, cytowana przez portal zdopravy.cz. – Podczas gdy na wschodnie, np w regionie ołomunieckim, nie zauważyliśmy zwiększonego występowania wandalizmu, to w Pradze i regionie środkowoczeskim obserwujemy zwiększoną częstotliwość wandalizmu. Głównie chodzi o graffiti – wewnątrz i na zewnątrz pojazdu.
Zauważalne są także akty wandalizmu w postaci grawerowania na ściankach i stolikach, pisanie markerem oraz ogólny brud i bałagan. Koleje Czeskie rejestrują każdy przypadek, jednak złapanie sprawców jest trudne.
– Szkody widoczne są szczególnie w zaparkowanych pojazdach transportu miejskiego – mówi rzeczniczka. – Składów nie możemy stale monitorować.
Przewoźnik podkreśla także, że pasażerowie organizowali sobie w pociągach zabawy. Byli świadomi, że kontrole są znikome.
– Jeżeli porównamy liczbę graffiti przed i w czasie pandemii, widzimy, że ona wzrosła – podkreśla Jan Holub, rzecznik prasowy czeskiej spółki Arriva.
Od połowy marca Koleje Czeskie wstrzymały sprzedaż pociągów, a pracownicy skoncentrowali się na pracy związanej z ruchem kolejowym i bezpieczeństwem przewozu.