– Globalna gospodarka znajduje się w defensywie, a pierwszą ofiarą jest transport. Ukraina nie jest tu wyjątkiem. Niska liczba zleceń i rosnąca presja na obniżenie stawek przewozowych to przepis na kłopoty przewoźników. Dodatkowo sytuację pogarszają nasilone ataki na infrastrukturę w rejonie portów Wielkiej Odessy – komentuje Witczak.
Rosnący potencjał
Mimo trudności potencjał wymiany handlowej jest znaczący. Według Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, przed wojną roczne obroty między Polską a Ukrainą wynosiły 10,5 mld dolarów, a obecnie osiągnęły 15,5 mld. Polska odpowiada dziś za 30% wymiany handlowej Ukrainy z UE. Bank Gospodarstwa Krajowego informuje, że zainteresowanie polskich firm odbudową Ukrainy jest ogromne – przedsiębiorcy złożyli wnioski o preferencyjne kredyty na kwotę 230 mln zł.
– Z jednej strony musimy działać w warunkach trudnego rynku i presji na niskie ceny, z drugiej konsekwentnie realizujemy strategię i budujemy pozycję w przewozach wschód–zachód. Odpowiedzią na wyzwania są innowacje i rygorystyczna kontrola kosztów – podsumowuje Marcin Witczak.
