Kolejka pomysłowego barona wzbudziła podziw podczas Wystawy Maszyn Rolniczych w Derby. Nie tylko zresztą farmerów i posiadaczy ziemskich… Lilipucią koleją zainteresowali się również wojskowi z armii angielskiej, którzy krótko po wystawie rozpoczęli testowanie parowozu Ella w trudnych terenowo warunkach w Chatham. Z czasem Haywood zatrudnił mechaników, zbudował warsztat, w którym powstał kolejny parowóz i kilkanaście wagonów. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że pierwszy tabor kolei lilipucich nie był odwzorowaniem większych parowozów w mikroskali. Maszyny te budowane były jako typowe narzędzie pracy, co przełożyło się na szereg uproszczeń. Parowozy nie posiadały budek maszynisty, a jedynie odkryty pomost. Uproszczone były urządzenia takie, jak choćby stawidła (posiadały właściwie tylko jeden stopień napełnienia, służąc głównie do zmiany kierunku jazdy), uproszczony był hamulec. Wagony, wzorowane na wozach konnych, stanowiły w zasadzie proste „skrzynkowe” konstrukcje, o uniwersalnym charakterze, umożliwiając przewóz typowego asortymentu towarów wykorzystywanych lub wytwarzanych w procesie produkcji rolnej. Co godne podkreślenia, pierwsze kolejki lilipucie nie rozróżniały swojego taboru na pasażerski i towarowy. Gdy zachodziła potrzeba przewozu osób, jechały one tymi samymi wagonami, którymi wożono towary. Sam baron Haywood często powtarzał, że jego parowozy i wagony mają charakter „zwierząt użytkowych”.
Idea Haywooda szybko znalazła naśladowców. W 1894r. pomysłem kolei w mikroskali zainteresował się książę regionu Westminster, który postanowił wybudować linię kolejową wg wzorów Haywooda ze swojej posiadłości do pobliskiej stacji kolei normalnotorowej. Długość tej linii wynosiła 4,8 km. Tabor stanowiły dwa parowozy oraz 38 wagoników o ładowności od 1 do 2 ton każdy. Towarowy tabor uzupełniał także wagon pasażerski, będący jednocześnie wagonem hamulcowym, doczepianym na końcu składu. Koleją tą przetransportowano ponad 6000 ton ładunku (cegły, kamienie, węgiel, kruszywa itp.). Pracowała ona do 1947r. Dziś w jej pobliżu funkcjonuje lilipucia kolej turystyczna nawiązująca do jej tradycji, która eksploatuje repliki taboru skonstruowanego przez Haywooda dla księcia Westminsteru.
Zarówno idea kolei lilipucich, jak i zainteresowanie nimi wzrosło pod koniec XIX wieku. Tyle tylko, że coraz częściej zaczęto dostrzegać czar i urok miniaturowych parowozów i wagonów. Sam zaś tabor zaczął być konstruowany, jako repliki „dużych”, normalnotorowych maszyn. Kolejki te chętnie instalowano w parkach rozrywki lub wokół dużych kompleksów targowych i wystawienniczych, a nawet jako ozdoby ogrodów, stąd coraz częściej dla ich określenia zaczęto używać nazw „kolejki parkowe” czy „kolejki ogrodowe”. Wiele z nich funkcjonowało wyłącznie krótkookresowo, na czas trwania danego wydarzenia. Przykładem tego może być powstała w końcu 1912 z okazji odbywającej się rok później Wystawy Stulecia w okolicach Hali Stulecia we Wrocławiu kolejka lilipucia o długości 1300 m. Kolejka funkcjonowała w okresie 20 maja – 26 października 1913 r.
Zaletami miniaturowych kolejek był, poza oczywiście ich efektownością, niewielki koszt i krótki czas budowy. Transport i zmontowanie leciutkich torów, lokomotyw czy wagonów był tani. Z drugiej strony, bardzo prosta konstrukcja taboru i mało skomplikowane metody prowadzenia ruchu pociągów nie wymagały nadmiernych umiejętności zarówno od personelu kolejki te budującego, jak i później eksploatującego je czy utrzymującego. Również i niewielka prędkość jazdy pociągów, nie przekraczająca 40 km/h, pozwalała uniknąć procedur związanych z uzyskiwaniem pozwoleń, koncesji, dodatkowych uprawnień czy odbiorów. Sama zaś prędkość w korelacji z lekkością pojazdów gwarantowała bezpieczeństwo eksploatacji.