Prokuratura Okręgowa w Koszalinie postawiła zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy kolejowej dwóm dyżurnym ruchu, którzy pełnili służbę w dniu, w którym doszło do groźnego incydentu na odcinku Koszalin – Nosówko. Jak informowaliśmy wcześniej, na jednym torze jechały naprzeciwko siebie dwa pociągi pasażerskie.
Do zdarzenia doszło 19 sierpnia. Pociągi PKP Intercity „Żuławy” relacji Olsztyn – Szczecin oraz „Gryf” relacji Szczecin – Olsztyn znalazły się na jednym torze. Według informacji uzyskanych dzień do incydencie, „zachowanie maszynistów było prawidłowe”.
Zarzuty postawione zostały dwóm dyżurnym ruchu – ze stacji Koszalin oraz Nosówka. Jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, cytowany przez Polską Agencję Prasową, mężczyznom zarzuca się sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym w transporcie kolejowym, poprzez „dopuszczenie do ruchu składów pociągu relacji Olsztyn Główny – Szczecin Główny oraz pociągu Szczecin Główny – Olsztyn Główny, jadących w przeciwnych kierunkach na jednym torze kolejowym”.
Zarówno Wojciech M, dyżurny ze stacji Koszalin, jak i Szymon L., dyżurny ze stacji Nosówko, nie przyznali się do winy. Pierwszy z nich odmówił składania wyjaśnień, drugi podkreślił, że pociąg, który znajdował się na jego stacji, rzeczywiście został przez niego wpuszczony na ten tor. Zaznaczył jednak, że w dniu zdarzenia dostał informację, że uszkodzeniu uległy urządzenia automatyki kolejowej, które służą do przekazywania informacji właśnie o nadjeżdżających pociągach.
Zdaniem prokuratury Szymon L. wprowadził procedury związane z łącznością radiową w podobnych sytuacjach, jednak nie wszystkie połączenia udało mu się odebrać. Wśród nich były te od dyżurnego ruchu z Koszalina. L. nie posiadał więc wiedzy o składzie nadjeżdżającym z przeciwka – po torze, na który skierował skład Olszyn – Szczecin.
Mężczyźni będą odpowiadać z wolnej stopy. Obaj dostali dozór policji i zostali zawieszeni w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sprawy.
Istotnym dla śledztwa będzie sprawdzenie, czy do zdarzenia doprowadził błąd ludzki, czy wypadek losowy, jakim mogła być awaria urządzeń automatyki kolejowej.
W chwili zdarzenia w obu pociągach znajdowało się łącznie około pół tysiąca pasażerów.