Najstarszy, eksploatowany pociąg Kolei Mazowieckich EN57 nr 038, zwany „babcią” został zdewastowany przez grafficiarza. Podczas działań operacyjnych, funkcjonariuszom z Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce, udało się ująć sprawcę, który posiadał przy sobie kamerę, którą dokumentował niszczenie pojazdów kolejowych. Historyczny pociąg powrócił już do swoich barw.
9 lutego br. ostrołęccy policjanci otrzymali doniesienie o zniszczeniu składu pociągu pasażerskiego poprzez jego pomalowanie.
– W trakcie policyjnych działań policjanci z ostrołęckiego Wydziału Patrolowego kwadrans przed godziną 3 w nocy zauważyli pojazd na obcych numerach rejestracyjnych, a przy nim mężczyznę. Mundurowi postanowili mu się bardziej „przyjrzeć”. Szybko okazało się, że ich czujność przyniosła oczekiwany efekt. Mężczyzna zachowywał się nerwowo, co więcej – posiadał ślady farby na swoim ubraniu. Sprawcą okazał się 28-letni mieszkaniec Płocka. Nie potrafił on w sposób racjonalny wyjaśnić celu swojego przyjazdu do Ostrołęki – informuje Komenda Miejska Policji w Ostrołęce.
Podczas przeszukania pojazdu, którym się poruszał policjanci znaleźli 39 – różnego rodzaju puszek farby z aerozolem, kominiarkę, rękawiczki, a także kamerę. Były na niej ślady farby. Sprawca wykorzystał urządzenie do nagrywania pomalowanych pojazdów. Na nagraniach mężczyzna rejestrował także siebie w trakcie malowania.
Warto zaznaczyć, że w styczniu br. EZT opuścił Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego „Mińsk Mazowiecki”, gdzie odzyskał oryginalną malaturę, pochodzącą z 1963 r. Poza nowym/starym malowaniem pociąg został wyposażony w wiele nowoczesnych udogodnień. Posiada m.in. przetwornicę statyczną PSM26, sprężarkę śrubową Airpol SK7, a także wyłącznik szybki DCU 440J, SIP i interkom. Na czole pojazdu Koleje Mazowieckie zainstalowały kamerę, ogrzewanie szyby. Wewnątrz zaś znajdują się nowoczesne, wandaloodporne fotele, a także sieć Wi-Fi. Dla komfortu podróży na pokładzie znajdują się bezgotówkowe biletomaty i kasowniki. Zdjęcia można zobaczyć TUTAJ
Na szczęście po efektach „pracy” grafficiarza nie ma już śladu, jednak usunięcie aktów wandalizmu kosztowało Koleje Mazowieckie kilka tysięcy złotych.