Według danych podanych przez Polskie Radio za lubelską Izbą Administracji Skarbowej do połowy lutego przez przejścia graniczne w województwie lubelskim wjechało do Polski 4,1 tys. wagonów kolejowych i 550 tirów z ukraińskimi produktami rolnymi. Wszystkie transporty realizowane były w ruchu tranzytowym do polskich portów i ten ruch – warto mieć tego świadomość – buduje również pozycję naszego kraju w międzynarodowych łańcuchach logistycznych.
![Utracone wpływy za dostęp do infrastruktury kolejowej – zdaniem M. Witczaka – powinna pokryć solidarnie Unia Europejska. (fot. Łukasz Głąbicki)](https://raportkolejowy.pl/wp-content/uploads/2024/03/Lukasz-Glabicki-1024x683.jpg)
Jedyną poważną kontrofertę dla przewozów przez nasz kraj stworzyła Rumunia. Natomiast Polska stoi przed wyzwaniem usprawnienia procesu tranzytu. Abyśmy, jako kraj, mogli zająć właściwe miejsce, adekwatne do naszych możliwości i wielkości konieczne są zmiany, które wpłyną na zwiększenie przepustowości na naszej wschodniej granicy i zapewnią większą pewność, że towary z Ukrainy transportowane są w procedurze tranzytowej.
Zdaniem Marcina Witczaka, prezesa zarządu Laude Smart Intermodal, kluczowe znaczenie ma wprowadzenie takich zmian, które uczynią tranzyt przez Polskę dóbr z Ukrainy kosztowo porównywalnym dla zachodniej Ukrainy z wysyłką przez Odessę.
– Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem problemu z importem jest wsparcie tranzytu. – podkreśla Marcin Witczak. – Opcją do rozważenia, która może wpłynąć na sprawniejszy i tańszy tranzyt, jest nadanie priorytetu zblokowanym pociągom z towarami zmierzającymi do i z Ukrainy z jednoczesnym zniesieniem opłat za dostęp do infrastruktury kolejowej dla tych ładunków. Pozwoli to również przesyłać więcej koleją i zdjąć obciążenie z dróg.
Utracone wpływy za dostęp do infrastruktury kolejowej – zdaniem M. Witczaka – powinna pokryć solidarnie Unia Europejska. Prezes Witczak proponuje też, by rozważyć przywrócenie kontyngentów:
– Dodatkowo powinny być wprowadzone miesięczne lub maksymalnie kwartalne kontyngenty na import produktów z UA do UE. Umożliwiłoby to na zrównoważone wsparcie dla Ukrainy, jednocześnie chroniąc polskie i Europejskie interesy gospodarcze. Ograniczenie wwozów poprzez ustalone limity miesięczne zapobiegnie sytuacjom, w których na rynek wprowadzana jest nadmierna ilość towarów naraz. Inaczej nastąpi rozregulowanie rynku – przekonuje Marcin Witczak. Przy takim rozwiązaniu Ukraina mogłaby sprzedawać swoje zboże na rynkach trzecich, a polski rolnik nie ponosiłby kosztów solidarności całej Europy z Ukrainą.
Każdy tranzyt musiałby być zakończony SADem eksportowym (SAD – Single Administrative Document, czyli Jednolitym Dokumentem Administracyjnym, który jest stosowany w całej UE) i oświadczeniem celnym, że towar opuścił Unię Europejską.
– Tranzyt musi być zawsze zakończony wywozem z UE, tak że nie ma możliwości, aby zboże przeznaczone do tranzytu pozostało w UE. – dodaje.
Witczak zwraca uwagę, że ważnym aspektem powinna być również walka z dezinformacją, która wpływa na postrzeganie sytuacji handlowej i logistycznej.
– Niestety, musimy mierzyć się z falą fake newsów, w przekazach medialnych mamy jakieś 80% fałszywych informacji o technicznych parametrach zboża, rzekomym zabijaniu „przez zboże” ptaków prowadzące do nagonki na Ukraińców – mówił.