Pracownicy Tramwajów Elbląskich rozpoczęli strajk. Do protestu w poniedziałek 17 lutego podeszło 60 z prawie 140 osób zatrudnionych. Jak donosi portal portel.pl, na tory Elbląga nie wyjechał dziś żaden tramwaj. Mieszkańcy korzystają z podstawionych autobusów PKS z symbolami T2, T3 oraz T4.
O strajku w Tramwajach Elbląskich informują m.in. banery wywieszone na ogrodzeniu i siedzibie spółki. Motorniczowie i pracownicy techniczni wystosowali do mieszkańców miasta apel z prośbą o wyrozumiałość:
Szanowne Elblążanki i Elblążanie! My, pracownicy Spółki „Tramwaje Elbląskie”, stajemy dziś przed bardzo trudną decyzją. W obronie swoich praw pracowniczych godnej pracy i płacy wobec braku dialogu społecznego, decydując się na strajk, który uderzy bardziej w Was, Szanowni Państwo, niż we władze samorządowe – zdecydowaliśmy się jednak to zrobić. I w tym miejscu prosimy Państwa o wyrozumiałość – piszą w oświadczeniu do mieszkańców strajkujący pracownicy Tramwajów Elbląskich.
Problem płac i finansowania spółki „Tramwaje Elbląskie” nie jest nowy. Komunikacja miejska we wszystkich miastach Polski jest dotowana przez władze samorządowe, bo nie przynosi zysków i nigdy tego nie zrobi. Kwestią pozostaje tylko, w jakiej wysokości będzie dotowana.
Poprzedni spór zbiorowy nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Mimo że zostało podpisane porozumienie, otrzymaliśmy w większości niewielkie podwyżki, ale o dodatkach za pracę w niedziele i święta mogliśmy zapomnieć.
Przez ostatnie 2,5 roku z pracy w spółce odeszło ponad 30 pracowników, w większości motorniczych i pracowników zaplecza technicznego. Praca przez 25-26 dni w miesiącu prawie po 10 godzin dziennie nie każdemu służyła i wyszła na zdrowie. Braki kadrowe nie były uzupełniane, bo kto zgodzi się na pracę za 2000 zł, a takie pensje dostają za nominalny czas pracy młodsi stażem motorniczowie czy elektromonterzy, starsi – w granicach 2500 zł (netto), skutkiem czego wypracowywaliśmy nadmierne ilości nadgodzin, powodujących zmęczenie i stres.
Od sierpnia 2019 roku jesteśmy w sporze zbiorowym z pracodawcą z dwoma żądaniami:
podwyższenia płacy zasadniczej o 500 zł i anulowania porozumienia o limicie godzin nadliczbowych rocznie (384 nadgodziny) i powrót do zapisu Kodeksu Pracy, czyli 150 nadgodzin w ciągu roku.
Mimo iż Pan Prezydent był na bieżąco informowany przez pracodawcę o postępach rozmów, a raczej braku postępu – nie reagował. Reakcja przyszła na sesji zatwierdzającej budżet miasta. Obcięcie budżetu dla komunikacji miejskiej, w tym dla samej spółki „Tramwaje Elbląskie” o blisko 1200 tys. zł ( co przekłada się na obcięcie ponad 100 000 wozokilometrów), pokazało, że nie ma mowy o żadnym rozwoju komunikacji tramwajowej.
Jak oceniać inaczej tą decyzję po szumnym otwarciu torowiska w 12 lutego czy zakupie tramwajów Moderus i jednoczesnym „wycinaniu” kursów tramwajowych w godzinach popołudniowych i wieczornych w dni powszednie, a w soboty i niedziele w ciągu całego dnia. Tramwaj co pół godziny, to nie ekologiczna komunikacja miejska.
Strony: 1 2