Przeprowadzenie badań przez uprawniony organ w wielu wypadkach, o czym też wspomniałem, wiązać się będzie z koniecznością relatywnie długiego oczekiwania na jego przybycie. Nie ma się zresztą czemu dziwić: wszak nie kontrola trzeźwości pracowników jest jego głównym zadaniem. Niestety wobec braku możliwości zapewnienia zastępstwa za oczekującego na badanie pracownika, w oczekiwaniu na przyjazd Policji, Żandarmerii Wojskowej, Straży Granicznej i innych uprawnionych służb, stać będą pociągi. Choć to i tak relatywnie niewielka cena, w perspektywie zagrożenia, które stworzyć może nietrzeźwy człowiek na odpowiedzialnym stanowisku.
Zaniepokojonych czytelników od razu uspokajam: kolej jest środowiskiem pracy osób o wysokim poczuciu odpowiedzialności. Ludzkie zdrowie i życie, bezpieczeństwo kolegów w służbie, podróżnych i innych osób mających styczność z koleją, od niepamiętnych lat było zawsze traktowane priorytetowo. Wspominane przeze mnie wielokrotnie wyżej systemowe podejście do problematyki bezpieczeństwa, wdrażane od początku pierwszej dekady XXI wieku ten stan jeszcze bardziej ugruntowało.
Również i statystyki wydarzeń nie pozostawiają cienia wątpliwości: problem wykonywania pracy pod wpływem alkoholu i innych środków działających podobnie, jak alkohol, jest w zasadzie marginalny, a wypadki i incydenty wywołane przez osoby nietrzeźwe są znikome. Nie mniej jednak, jak głosi stara medyczna prawda, lepiej jest zapobiegać chorobie aniżeli ją leczyć. Tyle tylko, że w omawianym przez nas przypadku narzędzi profilaktycznych w zasadzie nie ma.
Jakie jest więc wyjście?
Po pierwsze należy podkreślić, że w praktyce kolejowej w zasadzie mało jest osób pozostających w neutralnej korelacji z bezpieczeństwem ruchu kolejowego. Nawet pracownicy zatrudnieni na stanowiskach nie związanych z tymże bezpieczeństwem, pracujący w „nie kolejowych” specjalnościach, w większości wypadków wykonują pracę na obszarze kolejowym. Wielu z nich, aby udać się do swoich miejsc pracy musi przemieścić się przez tory, na których odbywa się ruch pociągów i/lub manewry taboru.
Po drugie, ustawodawca winien dokonać, jak się zdaje, nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Zasadnym winno być przyznanie niektórym pracodawcom, w tym pracodawcom w transporcie kolejowym, uprawnień do wykonywanych samodzielnie prewencyjnych kontroli stanu trzeźwości pracowników. Oczywiście dla celów dowodowych, w razie stwierdzenia podczas przeprowadzanej kontroli wykonywania przez pracownika pracy w stanie nietrzeźwym lub w stanie po spożyciu alkoholu, pracodawca mógłby przepisami znowelizowanej ustawy zostać zobowiązany do potwierdzenia względnie weryfikacji ustaleń z badania przez organ, o którym mowa w wielokrotnie już przytaczanym przeze mnie przepisie ustawy.
Nie mniej jednak prawo takie winno być immanentnym uprawnieniem pracodawcy kolejowego. Ceną nietrzeźwości kolejarza jest, a ściślej – może być – ludzkie zdrowie i życie. To zaś powinno brać prymat względem innych aspektów, w tym w szczególności praw pracowniczych czy ochrony danych osobowych, przemawiających za obecnym kształtem regulacji ustawowych.
Bartłomiej Buczek,
Członek Zarządu PKP SKM Trójmiasto,
Dyrektor ds. Przewozów