Według danych podanych przez Polskie Radio za lubelską Izbą Administracji Skarbowej do połowy lutego przez przejścia graniczne w województwie lubelskim wjechało do Polski 4,1 tys. wagonów kolejowych i 550 tirów z ukraińskimi produktami rolnymi. Wszystkie transporty realizowane były w ruchu tranzytowym do polskich portów i ten ruch – warto mieć tego świadomość – buduje również pozycję naszego kraju w międzynarodowych łańcuchach logistycznych.
Jedyną poważną kontrofertę dla przewozów przez nasz kraj stworzyła Rumunia. Natomiast Polska stoi przed wyzwaniem usprawnienia procesu tranzytu. Abyśmy, jako kraj, mogli zająć właściwe miejsce, adekwatne do naszych możliwości i wielkości konieczne są zmiany, które wpłyną na zwiększenie przepustowości na naszej wschodniej granicy i zapewnią większą pewność, że towary z Ukrainy transportowane są w procedurze tranzytowej.
Zdaniem Marcina Witczaka, prezesa zarządu Laude Smart Intermodal, kluczowe znaczenie ma wprowadzenie takich zmian, które uczynią tranzyt przez Polskę dóbr z Ukrainy kosztowo porównywalnym dla zachodniej Ukrainy z wysyłką przez Odessę.
– Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem problemu z importem jest wsparcie tranzytu. – podkreśla Marcin Witczak. – Opcją do rozważenia, która może wpłynąć na sprawniejszy i tańszy tranzyt, jest nadanie priorytetu zblokowanym pociągom z towarami zmierzającymi do i z Ukrainy z jednoczesnym zniesieniem opłat za dostęp do infrastruktury kolejowej dla tych ładunków. Pozwoli to również przesyłać więcej koleją i zdjąć obciążenie z dróg.
Utracone wpływy za dostęp do infrastruktury kolejowej – zdaniem M. Witczaka – powinna pokryć solidarnie Unia Europejska. Prezes Witczak proponuje też, by rozważyć przywrócenie kontyngentów:
– Dodatkowo powinny być wprowadzone miesięczne lub maksymalnie kwartalne kontyngenty na import produktów z UA do UE. Umożliwiłoby to na zrównoważone wsparcie dla Ukrainy, jednocześnie chroniąc polskie i Europejskie interesy gospodarcze. Ograniczenie wwozów poprzez ustalone limity miesięczne zapobiegnie sytuacjom, w których na rynek wprowadzana jest nadmierna ilość towarów naraz. Inaczej nastąpi rozregulowanie rynku – przekonuje Marcin Witczak. Przy takim rozwiązaniu Ukraina mogłaby sprzedawać swoje zboże na rynkach trzecich, a polski rolnik nie ponosiłby kosztów solidarności całej Europy z Ukrainą.
Każdy tranzyt musiałby być zakończony SADem eksportowym (SAD – Single Administrative Document, czyli Jednolitym Dokumentem Administracyjnym, który jest stosowany w całej UE) i oświadczeniem celnym, że towar opuścił Unię Europejską.
– Tranzyt musi być zawsze zakończony wywozem z UE, tak że nie ma możliwości, aby zboże przeznaczone do tranzytu pozostało w UE. – dodaje.
Witczak zwraca uwagę, że ważnym aspektem powinna być również walka z dezinformacją, która wpływa na postrzeganie sytuacji handlowej i logistycznej.
– Niestety, musimy mierzyć się z falą fake newsów, w przekazach medialnych mamy jakieś 80% fałszywych informacji o technicznych parametrach zboża, rzekomym zabijaniu „przez zboże” ptaków prowadzące do nagonki na Ukraińców – mówił.