Maszynista jednego z pociągów Warszawskiej Kolei Dojazdowej nie zamknął platformy pozwalającej osobom niepełnosprawnym dostać się na pokład pojazdu i ruszył ze stacji Reduta Ordona. Instalacja zahaczyła o pobliskie barierki. O całej sytuacji informuje portal TVN Warszawa.
Do zdarzenia doszło we wtorek 20 kwietnia wieczorem. Poruszająca się na wózku inwalidzkim pasażerska chciała wysiąść z pociągu WKD na stacji Reduta Ordona. Tuż po zatrzymaniu składu i opuszczeniu platformy dla osób niepełnosprawnych, drzwi pociągu się zamknęły. Skład ruszył, nie tylko nie dając pasażerce możliwości wyjścia, ale także nie składając platformy. Ta roztrzaskała się o pobliskie barierki.
Mimo wciskania przycisku S.O.S znajdującego się w pociągu, obsługa pociągu nie kontaktowała się z wzywającą pomocy pasażerką.
Kobieta dojechała do stacji Dworzec Centralny. Na szczęście udało jej się wrócić do miejsca, gdzie chciała wysiąść.
– Ochrona zapytała mnie, dlaczego nie wysiadłam wcześniej – tłumaczy kobieta w rozmowie dla TVN Warszawa. – Wytłumaczyłam im sytuację. Wtedy przyszedł konduktor. Był zdziwiony zaistniałą sytuacją. Twierdził, że nic nie widział i nie słyszał. Był w szoku, bo uświadomił też sobie, co by było, gdybym ja była na tym podjeździe, a pociąg by ruszył.
Pasażerka złożyła do WKD pismo, w którym opisała całą sytuację. Podkreśliła także swoje zaniepokojenie całym zdarzeniem. Jak podkreśliła, mogło ono mieć tragiczne skutki.
W rozmowie z portalem TVN Warszawa rzecznik prasowy WKD Krzysztof Kulesza potwierdził, że opisane wyżej zajście miało miejsce.
– Wdrożyliśmy wewnętrzne postępowanie, mające na celu wyjaśnienie wszelkich okoliczności zaistniałej sytuacji – odpowiedział Kulsza. – Ubolewamy, że takie zdarzenie miało miejsce. Jednocześnie chcielibyśmy podkreślić, że tak niebezpieczna sytuacja nie powinna się była wydarzyć – podkreślił w rozmowie z warszawskim portalem.