W myśl przepisów, na żądanie kierownika zakładu pracy, osoby przez niego upoważnionej, a także na żądanie pracownika, o którym mowa w ust. 1, badanie stanu trzeźwości pracownika przeprowadza uprawniony organ powołany do ochrony porządku publicznego. Zabiegu pobrania krwi dokonuje osoba posiadająca odpowiednie kwalifikacje zawodowe. Ot, i mamy haczyk prawny: przepis, jakkolwiek zbożny w swojej intencji, zakłada, że każdorazowe badanie stanu trzeźwości pracownika wobec braku jego zgody, może być wykonane wyłącznie przez uprawniony organ, a więc np. przez Policję.
Biorąc pod uwagę ogrom zadań realizowanych przez Policję oraz inne służby przewidziane do ochrony ładu i porządku publicznego, należy zakładać, że badanie stanu trzeźwości przez te organa raczej nie będzie traktowane jako priorytet. Po drugie, sama konstrukcja Art. 17 ustawy dopuszcza wprost badanie pracownika, ale wyłącznie w przypadku uzasadnionego podejrzenia o stawienie się przezeń w stanie nietrzeźwym (odpowiednio: po spożyciu alkoholu), a nie na zasadzie badania prewencyjnego Niejako na marginesie pozostawić należy kwestię, kiedy podejrzenie jest uzasadnione, a kiedy nie.
Granica, wobec tak nieostrego zapisu wydaje się być bardzo płynna, a możliwość podważenia zasadności sprawdzenia bardzo cenna. Należy też zwrócić uwagę na fakt, iż jedynym skutecznym środkiem weryfikującym zasadność tych podejrzeń jest sam wynik badania: albo sprawdzany pracownik okaże się być trzeźwy, albo będzie pozostawać w jednym z dwóch stanów będących skutkiem spożycia alkoholu w pracy lub stawienia się do pracy po jej spożyciu. Tyle tylko, jak ocenić zasadność podejrzenia przed dokonaniem badania? Zwłaszcza, że właśnie ta zasadność umożliwia pro lege artis przeprowadzenie samego badania.
Wracają na grunt kolejowy: przewoźnicy kolejowi oraz zarządcy infrastruktury przywykli już do wdrożonego i stosowanego od lat podejścia systemowego do spraw bezpieczeństwa, w szczególności do bezpieczeństwa ruchu kolejowego oraz bezpieczeństwa utrzymania pojazdów kolejowych. Każde systemowe działanie polega na prewencji. Należy najpierw in spe określić możliwe ryzyka w prowadzonej działalności, rozważyć ich siłę, a następnie podjąć działania przeciwdziałające lub minimalizujące prawdopodobieństwo ich wystąpienia.
O ile więc przyjmiemy słuszną skąd inąd tezę, że możliwość stawienia się pracownika w stanie nietrzeźwym lub w stanie po spożyciu alkoholu do wykonywania zadań związany z bezpieczeństwem ruchu kolejowego obniża rażąco jego poziom, to naturalną konsekwencją takiej konstatacji jest podjęcie działań prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji minimalizujące. W obecnym stanie organizacyjnym i technicznym, najbardziej bezpieczne jest prewencyjne sprawdzenie w wyniku kontroli przesiewowej, czy pracownik przestrzega zasad abstynencji w pracy. Tyle tylko, że w świetle przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, niestety niemożliwym.
Jakie więc wyjście ma kolejowy pracodawca, któremu zależy na podnoszeniu zarówno kultury bezpieczeństwa, jak i stanu bezpieczeństwa – zarówno ruchu kolejowego, jak i szeroko rozumianego bezpieczeństwa pracy? Niestety jego możliwości pozostają niezwykle ograniczone przepisami Art. 17 ust. 1 i ust. 3 analizowanej ustawy. O ograniczeniach tych niech świadczy choćby specyfika branży kolejowej, gdzie wykonywania pracy w zasadzie na wielu stanowiskach przerwać nie można. Takie przerwanie zawsze wiązać się będzie nieuchronnie z przerwaniem procesu eksploatacji przewozów lub infrastruktury, a więc i poważnymi utrudnieniami w pracy kolei. Pracownik, co do którego zachodzi uzasadnione podejrzenie (z zastrzeżeniami co do tej zasadności, o których wspomniałem wyżej) co do jego trzeźwości, nie może bowiem do chwili przeprowadzenia badania i uzyskania jego wyników wykonywać pracy.