Z Prezesem Zarządu Kolei Mazowieckich Robertem Stępniem rozmawiamy o Zielonej Kolei i przyszłości taboru oraz planach spółki.
W trakcie Targów TRAKO Koleje Mazowieckie podpisały z PKP Energetyka list intencyjny, na mocy którego przewoźnik zadeklarował zamiast podmioty te zadeklarowały dołączenie do Programu Zielona Kolej. To jasna deklaracja dotycząca kierunku zmian w Spółce?
Podpisanie listu intencyjnego to jasny sygnał związany nie tylko z promocją działań w zakresie dążenia do neutralności klimatycznej w ramach branży, ale przede wszystkim zobowiązaniem do wdrażania proekologicznych przedsięwzięć w naszej działalności, co czynimy już teraz. Już kilka lat temu rozpoczęliśmy działania związane z oszczędnością energii trakcyjnej poprzez wdrożenie projektu Eco Driving. Priorytetem jest oszczędność energetyczna, ale także działanie, które przekłada się na realne oszczędności finansowe, co w perspektywie idących w górę cen za energię ma niebagatelne znaczenie. Energia jest w naszym budżecie jedną z kluczowych pozycji. W związku z tym obniżenie kosztów eksploatacji oznacza zwiększenie puli środków, jakie możemy uzyskać na nasze inne działania, jak choćby zakup ekologicznego taboru. Za wartość dodaną uznajemy także kształtowanie właściwych postaw wśród pracowników Drużyn Trakcyjnych, którzy w codziennej pracy wykorzystują zasady oszczędnego gospodarowania energią. To działanie pionierskie, choć wiemy, że także inni przewoźnicy już teraz stosują podobne rozwiązania. Przykładem jest Szybka Kolej Miejska w Warszawie. Cieszymy się, że jako przewoźnicy dajemy dobry przykład. Wierzę także, że z czasem tego rodzaju działania staną się normą. Bez tego założenia polityki unijnej związanej z redukcja śladu węglowego nie będą mogły zaistnieć w branży kolejowej, a kolej nie stanie się konkurencyjną i atrakcyjną – także jako przewoźnik towarowy – gałęzią transportu.
Potwierdzeniem tego kierunku są Wasze zakupy – na torach coraz więcej nowych pojazdów kosztem klasycznych EN57?
Era ezt EN57 zwyczajnie się kończy. I nie chodzi tu już wyłącznie o względy ekologiczne, ale też o standard, jakiego oczekują podróżni. Oni są coraz bardziej świadomi, także ekologicznie. I to dobrze, bo ich postawy są dla nas motywującym wyzwaniem. Na torach Mazowsza pojawiają się więc nowe pojazdy, lżejsze, o mniejszym zapotrzebowaniu na energię. To także wyzwanie dla producentów, bo to przecież oni będą dążyć do wychodzenia naprzeciw potrzebom klienta – zarówno przewoźnika, jak i podróżnego.
Nowe pojazdy FLIRT od Stadlera to najbardziej widoczny przejaw tych zmian. Ile już macie na stanie i jak zmieniło to jakość połączeń?
Obecnie w naszej flocie są 21 pojazdy, a więc ponad 1/3 całego zamówienia. Myślę, że pojazdy FLIRT są nie tyle przejawem zmian, ile konsekwentną ewolucją na torach, jaką zaczęliśmy wraz z naszymi pierwszymi poważnymi zakupami taborowymi. Teraz nie ma już odwrotu. Naszym celem jest sukcesywna wymiana starszego taboru na nowy, coraz bardziej ekologiczny, o coraz wyższym standardzie.
Tego się oczywiście nie zrobi w rok, czy dwa, ale trudno nie zauważyć, że standard podróży na wielu liniach, i mówię tu nie tylko o tych, gdzie jeżdżą nowe pojazdy FLIRT, z roku na rok się poprawia. Dość wolno, ale jednak, zmienia się także infrastruktura, po której poruszają się coraz nowocześniejsze pojazdy. Rozwój to nasz cel i będziemy go konsekwentnie realizować w naszych kolejnych decyzjach związanych z zakupem taboru. Sądzę, że warto tutaj powiedzieć o tym, czego nie widzą nasi podróżni, a co jest ważne w procesie eksploatacji tych pojazdów. A więc trochę fachowej wiedzy; elektryczne zespoły trakcyjne serii ER160 to niezwykle ekonomiczne pojazdy kolejowe.