Prezes Warszawskiej Kolei Dojazdowej, Michał Panfil w rozmowie z Raportem Kolejowym o kondycji spółki, walce z COVID i dbałości o pracowników i pasażerów.
Panie Prezesie, jaka jest kondycja WKD po blisko 3 miesiącach obostrzeń i walki z koronawirusem?
Sytuacja nie jest łatwa, choć ostrożnie szacujemy, że najgorsze mamy za sobą. Po niemal 3 miesiącach obowiązywania obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa, wraz z ich sukcesywnym luzowaniem, bardzo powoli wychodzimy z najniższego pułapu przewozowego licząc od momentu rozpoczęcia samodzielnej działalności gospodarczej. Oczywiście za wcześnie jeszcze mówić, jakie będzie on miał przełożenie na końcowy rezultat bieżącego roku, a także z jakimi nieprzewidzianymi okolicznościami przyjdzie nam się zmierzyć w najbliższej przyszłości. Z całą pewnością będziemy starali się minimalizować skalę niekorzystnego wpływu epidemii na bieżącą działalność podstawową, którą jest zapewnienie w pierwszej kolejności bezpiecznej usługi przewozowej, o określonej wydajności i niezawodności.
Jesteśmy gotowi na duże odbicie w zakresie zapotrzebowania ze strony pasażerów, zarówno z organizacyjnego, jak i z techniczno-eksploatacyjnego punktu widzenia. Mamy odpowiednie zasoby kadrowe i techniczne. Ograniczenie oferty w związku z obostrzeniami w przemieszczaniu się ludności z wykorzystaniem środków publicznego transportu zbiorowego, w najmniejszym stopniu nie wiązało się z koniecznością redukcji zatrudnienia. Dalsze działania pozostają uzależnione od decyzji właściwych organów administracji państwowej w zakresie zarządzania systemem restrykcji oraz wsparcia podmiotów gospodarczych w czasie trwania i po odwołaniu stanu epidemii.
Nie da się ukryć, że spadki przewiezionych pasażerów oraz przychodów były znaczące?
Spadek liczby przewożonych pasażerów nastąpił od połowy marca br. i wahał się w zależności od pory dnia i relacji w przedziale od 75% do 90% w porównaniu do okresu sprzed stanu epidemii, w odniesieniu do najbardziej obciążonych kursów w dni powszednie. Warto nadmienić, że spółka WKD była jednym z ostatnich przewoźników, którzy zadecydowali o ograniczeniu oferty przewozowej, dostosowując ją po odpowiednio długim okresie monitorowania, do rzeczywistego, znacznie niższego zapotrzebowania.
Pierwszym pełnym miesiącem, w którym możliwe było zestawienie osiągniętego w okresie stanu epidemii wyniku przewozowego z analogicznym okresem roku ubiegłego, jak również pierwszymi, bardzo obiecującymi miesiącami bieżącego roku, był kwiecień. Dane przewozowe potwierdziły szacunki z ostatnich dni marca – spadek w ciągu kwietnia był znaczny i wyniósł blisko 85%.
Ostrożnie szacując utracone przychody z działalności przewozowej za miesiące, w czasie których obowiązywały ograniczenia z tytułu stanu epidemii, skutkujące znaczącym spadkiem liczby przewiezionych pasażerów, możemy mówić o ich uszczupleniu o kilkadziesiąt procent w odniesieniu do każdego miesiąca. Przed stanem epidemii, w miesiącach styczeń-luty br. liczba przewożonych pasażerów kształtowała się w przedziale 700-800 tys. Marzec zakończył się wynikiem o połowę niższym, natomiast w ciągu kwietnia przewieźliśmy ok. 120 tys. pasażerów. Kolejny miesiąc, maj, to już odbicie niemal dwukrotne – do poziomu ok. 207 tys. Na bieżąco dostosowujemy naszą ofertę przewozową do rzeczywistego zapotrzebowania. Przed stanem epidemii rozkład jazdy dla linii WKD przewidywał uruchomienie w dni powszednie 192 połączeń w dni powszednie, w okresie ograniczeń liczba ta uległa zmniejszeniu do 116. Po dwukrotnej modyfikacji rozkładu jazdy wprowadzonej od 14 kwietnia, a następnie od 4 maja, zadecydowaliśmy o przywróceniu z dniem 18 maja podstawowej organizacji ruchu, bez jakichkolwiek ograniczeń. Krok ten był wynikiem obserwowanego powrotu pasażerów w miarę stopniowego wycofywania obostrzeń w funkcjonowaniu poszczególnych sektorów gospodarki oraz dotyczących przemieszczania się.