Wywiady

Rafał Sosnowski: Żeglarstwo uczy hartu ducha i cierpliwości [WYWIAD]

Domyślam się, że planuje Pan udział w regatach lub innych zawodach?

Oczywiście! Regatami zaraził mnie Rafał Sawicki – aktualny klubowy żeglarski mistrz polski, prezes Yacht Clubu Sopot. Zaczynałem od organizowanych przez niego regat Biznes Ligi Żeglarskiej, gdzie kilkukrotnie stawaliśmy na podium. W kolejnych uczestniczyliśmy jako załoga – w różnych zakątkach świata, na różnym sprzęcie. Następnie w regatach wziąłem udział już jako skiper – kilka razy były to mistrzostwa Polski ORC czy nawet w mistrzostwa świata. Regaty rządzą się swoimi prawami. Pozwalają nabrać pewności siebie, wyczuć jacht i, co najważniejsze, zgrać załogę. W naszym wypadku to proste. Trzon załogi stanowi rodzina: żona, dwóch synów i córka. Potrafimy większość zwrotów stawiania czy zrzucania żagli robić bez większych i głośniejszych komend. Naprawdę jest wielką przyjemnością, gdy nawet skomplikowane manewry robimy w spokoju i ciszy. Pływamy w różnych warunkach – w załogach wieloosobowych, ale też bardzo często w doublehanded – czyli w załogach dwuosobowych na dużych jachtach morskich z żaglami dodatkowymi – genakerami, codami 0 czy innymi żaglami, których powierzchnie często mierzy się w setkach metrów kwadratowych. Gdy nabierze się doświadczenia w regatach, to później pływanie rekreacyjne staje się banalnie proste i przyjemne, niezależnie od warunków.

Wspólnie z Rafałem Sawickim i Rotary Club Gdańsk Centrum organizujemy od 4 lat żeglarskie regaty charytatywne. W tym roku na starcie stanęło 12 firm. Była doskonała pogoda, świetna zabawa, a wszystko to odbywało się w szczytnym celu. Czego chcieć więcej?

Czy doświadczenie i cechy charakteru zebrane na wodzie wykorzystuje Pan w pracy?

Żeglarstwo morskie uczy hartu ducha i cierpliwości. Uczy przewidywania, prognozowania, ale również wymusza współpracę z różnymi ludźmi. Pływamy w dwie osoby, pływamy w załogach kilkuosobowych, ale trafiają się też rejsy, gdzie na pokładzie jest dwadzieścia kilka osób i to często z wielu zakątków świata. Pływaliśmy na żaglowcach, gdzie ilość osób na pokładzie przekraczała 50! To uczy współpracy międzyludzkiej i potrzeby szukania kompromisów. Wszystko to przydaje się w biznesie, a wręcz jest tam niezbędne.

Współpraca na jachcie jest porównywalna do współpracy w firmie. Na jachcie chyba nawet jest trudniej, ponieważ „pracujemy” na małej powierzchni w kilka osób, jesteśmy mocno zależni od siebie.

Pływanie po morzu w czasie sztormu to takie działanie w trudnych rynkowych warunkach. Sztorm porównuję z zawirowaniami, jakie mieliśmy w początkach pandemii covidowej. Każdy, kto przeżył sztorm, wie, że po nim następuje cisza. Tylko trzeba go przetrwać.

Regaty to takie współzawodnictwo z konkurencją na trudnym rynku. Kto szybszy, ten lepszy. Kto lepiej wykorzystuje zmiany wiatru, kto lepiej steruje na fali, kto ma bardziej zgraną załogę i popełnia mniej błędów, ten szybciej dopływa do mety. Tak w żeglarstwie, jak i w biznesie trzeba mieć zdolność do podejmowania ograniczonego ryzyka.

Skoro mówimy o biznesie i rozwoju – w przyszłym roku firma Sosnowski obchodzić będzie 30-lecie istnienia. Jak może Pan podsumować ten czas?

Dodaj komentarz