… przyznam, że osobiście nie mogę doczekać się prezentacji szczególnego modelu tramwaju, który już czeka nie w zajezdni, a w gablocie.
Tak, mamy wspaniałą makietę Swinga z klocków lego. Została wykonana w skali 1:23, więc wiernie oddaje rzeczywistość. Przedstawia tramwaj stojący na węźle przesiadkowym w al. Solidarności, a kilka ruchomych i nie tylko elementów dodaje jej jeszcze bardziej realnego wyglądu. Jest tam wiata przystankowa, jezdnia, samochody, przechodnie. Nie zabrakło nawet psa. Niestety pandemia nie pozwoliła nam jej odpowiednio zaprezentować, ale też na to czekamy.
Przyjęło się mówić, że największy kapitał firmy to jej pracownicy. Biorąc pod uwagę wyniki konkursu zorganizowanego Business Centre Club ma Pan chyba powody do dumy?
Do konkursu „Pracownik Roku” zgłosiliśmy trzy osoby. Jeden z kolegów zwyciężył w kategorii „Mentor”, koleżanka została finalistką w kategorii „Długodystansowiec”, a kolejny kolega zdobył wyróżnienie w kategorii „Inicjator”. Tacy pracownicy są na wagę złota. Mają nie tylko ogromne doświadczenie, ale także chęci, by się tym doświadczeniem dzielić i przygotowywać kolejne pokolenia. To ludzie, którzy tę firmę znają od podszewki. Nasza koleżanka na przykład w trakcie swojej kariery zawodowej współpracowała z sześcioma dyrektorami i dwoma prezesami. Jestem jednym z nich i jestem zaszczycony, że mogę z nią i pozostałymi osobami współpracować.
Plany są dość szeroko zakrojona, ale na koniec może zapytam, jak Pan widzi toruńskie tramwaje powiedzmy za 5, 10 lat?
Jestem przekonany, że zdziałamy wiele dobrego. Nie zamierzamy spocząć na laurach. Po realizowanych obecnie przedsięwzięciach będą następne. Na pewno będziemy się starali dalej sukcesywnie odnawiać tabor, modernizować torowiska i usprawniać transport tak, by był jak najbardziej przyjazny pasażerom i środowisku, wygodny, szybki i ekologiczny.