Analizy Raport z Polski Wydarzenia

Czy konkurencja zmieni funkcjonowanie polskich przewoźników?

– Konkurencji na torach nie należy się bać. Trzeba się tylko do niej odpowiednio przygotować – mówią twórcy raportu „Jak rozwinąć konkurencję na torach?”. Przewodnik dostępny jest na oficjalnej stronie internetowej Fundacji ProKolej.

Czy przy funkcjonowaniu kilkunastu przewoźników kolejowych istnieje na polskich torach monopol? Choć na rynku działa wiele spółek kolejowych, nie ma między nimi konkurencji. – Stosowane formy kontraktowania przewozów służy unikaniu przetargów i ich nie promuje – piszą twórcy Przewodnika. Specyficzny udział przewoźników w rynku wynika bardziej z podziału administracyjnego kraju niż z oferowanej konkurencyjności czy efektywności.

– Jak powinno to wyglądać w praktyce? Kolej samorządowa musiałaby stanąć do przetargu w województwie, w którym chce świadczyć swoje usługi – mówi prof. dr hab. Stefan Akira Jarecki, współtwórca publikacji. – Wybrana wówczas zostanie najkorzystniejsza oferta. Gdyby na rynku istniała konkurencja, usługi transportu kolejowego można by realizować w bardziej efektywny sposób.

 

Brak konkurencji, jak piszą twórcy Przewodnika, powoduje, że w Polsce (dysponującej atrakcyjnym układem sieci kolejowej i równomiernym rozłożeniem systemu osadniczego) pociągi kursują rzadko. To wysokie stawki zniechęcają samorządy do zamawiania nowych kursów. Z uwagi na monopol przewoźników, cen biletów nie można porównać z innymi ofertami. Tym samym nie można stwierdzić, czy nie są zawyżone.

 

Zdaniem twórców Przewodnika, konkurencję na torach należy wprowadzić małymi krokami – dzieląc zamówienia na pakiety, albo otwierając stopniowo kolejne segmenty rynku. Celem tej liberalizacji powinna być dywersyfikacja dostawców, a nie przejęcie całości przewozów przez nowych przewoźników.

Konkurencja a sprawa PKP Intercity

Kilka dni temu Rada Towarzystwa Ekonomistów Polskich (TEP) zaapelowała do Ministra Infrastruktury oraz Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego o „podjęcie pilnych działań na rzecz otwarcia rynku kolejowych przewozów pasażerskich dla innych przewoźników”. TEP widzi konieczność pilnego dopuszczenia konkurencji dla PKP Intercity. To odpowiedź na zmiany cen biletów kolejowych. O powrót do cen sprzed 11 stycznia apelował m.in. premier Mateusz Morawiecki. Po dotowaniu przewoźnika kwotą 300 mln zł i nakazie wprowadzenia oszczędności w Spółce, udało się wypracować rozwiązanie. Od 1 marca PKP Intercity wróci do cen sprzed podwyżki.

– Sytuacja ta jasno pokazała, że mamy kompletnie zamknięty rynek pasażerskich przewozów dalekobieżnych – dodaje dr Jakub Majewski, Prezes Fundacji ProKolej. – Nie o to chodzi, abyśmy ręcznie sterowali polską gospodarką. W ruchu dalekobieżnym należałoby wyznaczyć trasy wyłącznie komercyjne. Na głównych trasach wprowadzenie konkurencji oznaczałoby spadek cen biletów.

 

Jak wskazuje Prezes Fundacji ProKolej, w roku 2023 powinniśmy podwoić liczbę pasażerów polskich kolei. Schematem, który mamy obecnie, liczba ta wzrośnie zaledwie o 10 proc.

Konkurencja a obawa o rynek

Dlaczego temat wprowadzenia na polskie tory konkurencji jest tak trudny? Przede wszystkim zauważalna jest niechęć do otwarcia polskiego rynku na konkurencję. Występuje bowiem obawa przed przejęciem rynku przez przewoźników zagranicznych. Wśród tłumaczeń jest także obawa monopolisty o stratę części przychodów, co będzie chciał pokryć wyższą dotacją.

– W rezultacie finansujemy połączenia, które mogłyby funkcjonować bez wsparcia publicznego – dodaje Krzysztof Ruciński, współtwórca projektu. – Obserwujemy, jak kolej traci udziały w rynku na rzecz w pełni zliberalizowanego transportu drogowego czy lotniczego.

 

Konkurencja na rynku zagranicznym

Szwecja oraz Wielka Brytania to państwa, które europejski rynek kolejowy zdemopolizowały najwcześniej. To w szwedzkiej reformie kolei dostrzeżono, że rynkowe mechanizmy mogą przyczynić się do realizacji celów społecznych. Na początku zliberalizowane zostały przewozy towarowe, następnie regionalne i lokalne. Na końcu zmiany zaszły w komercyjnym transporcie dalekobieżnym.

– W Hiszpanii już za kilkanaście euro można ruszyć w podróż między największymi miastami. Podróże za grosze są więc możliwe – zaznacza dr Jakub Majewski, Prezes Fundacji ProKolej. – W Polsce duże zmiany dostrzegamy w sektorze lotnictwa. W ofertach linii lotniczych znajdują się bilety za kilkadziesiąt złotych. Tego brakuje na polskich torach.

 

Dodaj komentarz