Wywiady

Zakaz niedasizmu, czyli jak to w Polsce produkuje się nowoczesne symulatory

RK: Proszę przybliżyć czytelnikom jak przebiega proces przygotowania i odwzorowania? Dla laików – jakie są etapy przygotowania takiej kabiny?

MT: Symulator dla Kolei Dolnośląskich był jak na razie najbardziej skomplikowanym i zaawansowanym technologicznie projektem realizowanym dla polskiego sektora kolejowego. Tego typu projekt nie jest możliwy do zrealizowania bez ścisłej i partnerskiej współpracy z producentem taboru. Z reguły staramy się pozyskać kompletne podzespoły do realizacji montażu fizycznego symulatora. Dotyczy to głównie pulpitu, foteli i wszelkich elementów wystroju oraz wyposażenia. Jeżeli pozyskanie takich elementów jest trudne, kosztowne lub całkowicie niemożliwe, jesteśmy w stanie samodzielnie odbudować takie elementy, korzystając z technik modelarskich. W hali firmy Sim Factor, w której dokonywany jest finalny montaż symulatorów, wisi napis: „Zakaz niedasizmu”. Traktujemy to hasło niezmiernie poważnie! Inna bajka to odwzorowywanie tras i elementów infrastruktury kolejowej. Tutaj korzystamy ze stworzonego przez naszych informatyków edytora tras, który zawiera ogromny katalog obiektów i urządzeń występujących na polskich kolejach. Wcześniej wszystkie trasy są dokładnie filmowane za pomocą kilku kamer zamontowanych w kabinie maszynisty. Do tego dochodzi również nagrywanie dźwięków, realizowane podczas wielokrotnych jazd pojazdami, które podlegają symulacji.

RK: Czy podczas prac korzystaliście z porad i wsparcia maszynistów?

MT: Zarówno na etapie realizacji, jak i testów współpracujemy z maszynistami. Nie da się tego typu urządzenia zbudować bez ich czynnego udziału. Szczególnie ważne są pierwsze testy gotowego symulatora, kiedy jazdy wykonywane są przez maszynistów prowadzących w rzeczywistości składy, które zostały zasymulowane. To właśnie wtedy odbywa się „dostrajanie” symulatora. Kalibrujemy odpowiednio platformę, zwiększając lub zmniejszając siły związane z przyspieszaniem, hamowaniem lub wychyłami bocznymi. Ustawiamy odpowiednio natężenie dźwięków, które wcześnie zostały nagrane podczas jazd w prawdziwym pojeździe. Wszystko to jest robione w uzgodnieniu z maszynistami, bo u nas nie ma miejsca na jakiekolwiek kompromisy. Nie chodzimy na skróty. Produkt końcowy ma być identyczny z rzeczywistością!

RK: Czy Koleje Dolnośląskie miały jakieś szczególne wymagania?

MT: Tak jak wspomniałem wcześniej, cały projekt dla KD jest szczególny. Generalnie wszystko jest tam „naj”! Najnowocześniejsze oprogramowanie, największa liczba zwirtualizowanych tras, największa ilość przygotowanych scenariuszy, najlżejsza kabina immersyjna, najnowocześniejsza platforma ruchu i najkrótszy termin realizacji! I warto dodać, że te wszystkie „naj” są produkcji polskiej. Symulatory TKSim to w 100 proc. polska myśl technologiczna. Również oprogramowanie jest od podstaw napisane w Polsce i przez polskich informatyków. Nie korzystamy z żadnych licencji zagranicznych, co zdecydowanie pozwala nam na elastyczność wobec oczekiwań klienta.

RK: Czy TK Telekom ma w planach kolejne realizacje?

MT: Wspólnie z naszym partnerem technologicznym, firmą Sim Factor, czekamy na kolejne przetargi i postępowania zakupowe. Pod względem liczby symulatorów kolejowych rynek w Polsce nie jest może ogromny, ale wartościowo wygląda już o wiele lepiej. Na razie jesteśmy w fazie oczekiwania na przetargi. Liczymy, że wchodzący od 1 stycznia 2019 r. obowiązek szkolenia maszynistów na symulatorze w wymiarze 3 godzin rocznie znacznie przyspieszy decyzje zakupowe. Obecnie jest kilka „czynnych” postępowań zakupowych i we wszystkich jesteśmy aktywnym uczestnikiem. Mamy ambicje, żeby w przyszłym roku być na drugim miejscu pod względem liczby dostarczonych pełnozakresowych symulatorów kolejowych w Polsce, ale w roku 2020 i następnych interesuje nas już tylko pozycja lidera w tym rankingu…

Dodaj komentarz